wtorek, października 31, 2006

Z poniedziałku na wtorek

To był dobry rok. Przy okazji udało się zrobić Intercity, Herbarium 3? 4 (na pewno), podłubać w słupkach, co ważniejsze, nie rozwieść się i nie zwariować, czyli całkiem nieźle. No i to już rok. Calutki.

Dobrze by było jeszcze coś dodać. Wyzbyć się tytoniu, zamiast piwa wino, w miejsce kawy pić herbatę. No, ale to i tak już całkowite brewerie, jakby jeszcze dopisać jeziora pod śniegiem i pieczone ryby to zrobiłaby się obrzydliwa sielanka, do tego śniegu brakowałoby aniołków i dziecięcych chórów śpiewających po francusku.
(Zawsze wydawało mi się, że koniec roku byłby właściwy w tym języku, gdzie cel=koniec.)

Niedogodność na dziś: suche oczy.

1 komentarz:

bookjunky pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Powered By Blogger