- Zaczynam równolegle Dream Songs i Cantos.
- Zdumiewające inspiracje odsłoniły się ostatnio (Rork Andreasa, H. Ellison). Kopiowałem schematy i konstrukcje całkiem nieświadomie. Próbuję znieść podziały w głowie na wysokie i na niskie. Szczególnie, że przez lata wydawało mi się jedno, a robiłem drugie.
- Granica między śmiesznością a bohaterstwem jest właściwie sprawą naskórka. Pewno dlatego gitarzyści urastają dla nastolatków do rozmiarów bohaterskich (teraz to chyba DJe).
- Właściwie większość materii dryfuje w stronę kiczu. Szydercy jako skały, o które można zaczepić kawałki tratwy i się uratować. (Na tym gdzieś zasadzają się małe rewolty w pisaniu. Wejście nowego jako sposób wyszydzenia starego, nie wprost, ale właśnie w pewien sposób tak. Historia pisania, jako historia cwaniaków.)
wtorek, listopada 14, 2006
Z poniedziałku na wtorek
4 uwagi nie na temat:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
równolegle? ale chojrak :)
lewe oczko kontra prawe oczko
na razie jest 7:7
7 Songów przypada na 7 wersów
jak mi się skończą songi, zacznę czytać jeszcze raz
och jej nie. znowu sarkazm, znowu młodzi jadą na starych, syczą i cieszą się syczeniem, och jej, tacy to jesteśmy mądzzi mądzzi zie cho. nie do wytrzymania. w stronę kiczu? mociumpanie. na pewno? a może po prostu do strachu, że obciach będzie? bo czy przyznasz, że coś jest ładne? prawda, że źle brzmi? pewien bystry facet kiedyś do mnie: "nie wierz temu, kto twierdzi, że coś jest za ładne". wymuskanie nasze w szarościach. cwanych szarościach, psia jego szczęka. czy to nie jest podział na wysokie i niskie, ta zabawa w cwaniaków i skalnych twardzieli?
Prześlij komentarz