Wczoraj, kiedy utknąłem w miejscu wróciłem do Eliota. Wstęp w moim wydaniu [PAX z zamierzchłych czasów], był całkiem jak jakiś tekst Głowackiego, tyle, że to nie był tekst Głowackiego. Pound porównywany do Żeromskiego, Eliot do Słowackiego, egzotyczne nazwiska radzieckich pisarzy, którzy to uprzedzali "Ziemię Jałową". Śmiałem się pod nosem, jak śmieje się ktoś na przyjęciu, do środka. Dziwne, bo byłem sam. Po śmiechu poszedłem spać.
Ani przez moment nie przyszło mi do głowy, że nie posunąłem się na przód. Ani o centymetr.
czwartek, lipca 20, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz